123491
Book
In basket
Nie odejdę od chyży. Potnijcie mnie na kawałeczki; nie ruszę się od progu! - szeroko ramionami trzymał się drzwi Osafat i odganiał od siebie napastników. - Słyszysz towarzyszu - przekonywał dziadka żołnierz - tutaj zdechniesz, czemu nie przestrzegasz praw? - Nie pójdę, powiedziałem raz, że nie pójdę! Młodość spędziłem tutaj, a na stare lata miałbym się tułać po cudzych progach? Sczeźnij maro! - drżały staruszkowi nogi w kolanach, ale Osafat nie przeląkł się gróźb. - A mnie czego? - dziadek dumnie podniósł głowę do góry i dalej mówił: - Dwie czy trzy wiosny na mojej ziemi, to niczym setka na obczyźnie dla mojego garba. Twoim ojcom - kiedy ja przez całe życie jednemu Bogu służyłem - miałbym się teraz kłaniać? Na swoją czystą, niczym gołąb, głowę hańbę wieczystą sprowadzać? Niech na moje imię, nigdy się nie zmienię! Przychodzili i przyjeżdżali do dziadka jeszcze wiele razy; dziadek nie ruszył się ze wsi. Sam jeden, samotny, niczym sierota, krucha sierota, bez sąsiada, bez ludzkiej rozmowy, bez nikogo. Sam jeden na zgliszczach, stuletni dziadek Osafat w ojczystej wsi, nad ojczystym bujnogrzywym Wisłokiem.
Availability:
Czytelnia - na miejscu
Copies are only available in the library: sygn. R 94(438).082 (1 egz.)
Notes:
General note
Na stronie tytułowej pseudonim, nazwa aut.: Ûlìân Tarnovič.
Reviews:
The item has been added to the basket. If you don't know what the basket is for, click here for details.
Do not show it again